2 września
Zastanawialiście się kiedyś jak by to było, gdybyście do jedzenia mieli tylko ziemniaki? Z odrobiną soli być może, choć niekoniecznie? Owszem można ziemniaki ugotować w mundurkach i obrane, można upiec w popiele, co więcej? Frytki - potrzebny olej. Purée - potrzebne masło lub śmietana. A wy macie tylko ziemniaki i trochę soli. Ile czasu wytrzymacie bez narzekania?
Czy ktoś z Was mówi - "Byle były ziemniaki i sól, nie będzie głodu"?
Na Filipinach nie rosną "nasze" ziemniaki. Tym czym one są dla nas jest dla Filipińczyków ryż - może nawet bardziej bo podawany jest do _każdego_ posiłku i bardziej porównują go do chleba u nas (no ale chleb piecze się z mąki, a mąka to już pewien luksus). Ryż pojawia się w kilku odmianach: czerwony, czarny, brązowy, biały (ale nie aż tak biały jak u nas) i mając rozmaite dodatki można z niego przyrządzić chyba wszystko - jedliśmy m. in. tort ryżowy (w pięknym kolorze fioletowym). Ale gdy ma się ryż i sól, to ma się ryż i sól...
Więc chodzi o to, by ludzie mieli do jedzenia coś więcej niż ryż - ale też, by im ryżu nie zabrakło.
Ryż rośnie raczej wyżej, w górach. Na zdjęciach widzicie pola ryżowe na stokach wulkanu Canla-on,
widzicie jak się suszy ryż na płachtach rozłożonych na poboczu drogi (bo płasko) albo i wprost na szosie
i widzicie jak się gotowało ryż dla kilkudziesięcioosobowej grupy.